1 sierpnia 2020 roku. Zaczął się ten dzień tak, że wstałem najebany i pojechałem pokazywać mieszkanie na Ursynowie. Maseczki to idealny patent dla takich alkoholików jak ja. Alko nie było ode mnie czuć, a gadka mi się tak klei z ludźmi, że to jest kosmos. Chłop mi nawet powiedział, że mamy wspólnie fajną chemię. Chyba chce mnie wyruchać. Fajnie. No, a potem przyszło najgorsze. Zjechała do nas swołocz, typu baron bodzentyński, moja siostra lambadziara i moja macocha. Przynajmniej macocha jest lepsza niż w "Kopciuszku". Potem se poszliśmy do Arkadii, Martinez nawet przyszedł na RONDO RADOSŁAWA, aby wspólnie ze mną, Julką i Pepe uczcić GODZINĘ W. Potem se poszedł. Kawę zakurwiliśmy w STARBUCKSIE. No i potem ruszyliśmy ogólnie do TRATTORIA RUCOLA przy ulicy Miodowej, na wykwintną rodzinną kolację. Wchodzę, a tam moim oczom jeszcze się ukazuje DŻASTINA, JONATHAN WOŹNIAK, ASIX I LAUTARO MARTINEZ. No i siedliśmy. Wcześniej już jebnięty był Desperados, a w knajpie Heineken. Ruszyliśmy z kopyta. Najpierw wjechały przystaweczki. Według mnie kozackie. Carpaccio z ośmiornicy- naprawdę smaczne, ale najciekawsza była BRUSCHETTA polana miodem, z migdałami i orzechem włoskim, a wszystko przełamane intensywnym serem pleśniowym jakimś. Ciekawe i smaczne! Ja se zakurwiłem jako główne danie makarone typu BUSIATE z pikantnym sosem pomidorowym, szpinakiem, zielonymi oliwkami i czyś tam. Spoko to było. Lepsze rzeczy mieli Pepe i Asix. Pepe pizzę se wziął z karczochami, szpinakiem i suszonymi pomidorami, a Asix miał zajebiste gnocchi z sosem z zielonego pesto, szynką prosciutto crudo i chyba pomidorkami cherry. No wykurwiozka. Reszta dosyć basic. Jakieś pizze, a Julka makaron coś jak carbonara. Niech wypowie się teraz znany i lubiany krytyk kulinarny MARTINEZ KLIMEK, prywatnie syn Josha Brolina:
"Kochani moi. Mialem wpierdalac steka, ale nikt inny nie chciał to myślę, pierdole, nie bede sie wylamywal. Pojdziemy se kiedys w gronie mlodych i gniewnych. No i co. Zgaduj zgadula. Co zamowil Martinez. Ha! Zaskoczenie. Pizza! Pytacie jaka? Pepperoni. Zdziwko? Byla bardzo dobra, taka.. Inna. Ciasto bylo tak cienkie ze prawie go nie bylo, składniki pierwszej świeżości. Całokształt owego dania oceniam na 8.3 Ta osmiornica spoko. Nawet bym rzekl, ze dobra. I dam ocene 7.7 nawet moglbym zjesc ja jeszcze raz. A co! A Asiorexa danie to moje smaki. Brak slow by opisac ten smak.. Pozostawiam bez komentarza. Ocena 9.9 Az kupilem dzis Gnocchi, boczunio i pesto! Ha! Zrobie w domu niedługo. A cooooo. Zle? No kurwa! Pozdrow byczki"
No, także tego... Potem poszliśmy sobie do ŻABKI. Dwie seteczki elokwentnie zakupione, potem kolejna. Spacerek elokwentny po centrum stolicy naszego pięknego kraju. Dodałem nawet zdjęcie pamiątkowe z Martinezem na mojego tajnego instagrama dla fanek. No i tyle. TRATTORIA RUCOLA przy ulicy Miodowej godna polecenia.
TRATTORIA RUCOLA (ul. MIODOWA)
OCENY:
ASIX: 9.31/10
JULCZAS: 8.5/10
PEPE WOŹNIAK: 8.9/10
MARTINEZ: 8.2/10
ERDŻEJ: 8.97/10
ŚREDNIA: 8,776
POST SCRIPTUM: KANAPKA Z ELEKTROWNI POWIŚLE
Nie po to wydałem 26 zł na kanapkę w ELEKTROWNI POWIŚLE żeby nie ocenić tego, no kurwa. Źle? No nawet nieźle było. Knajpka/budka, jak zwał tak zwał nazywała się PHILLY'S FINEST: ORIGINIAL AMERICAN CHEESESTEAK SANDWICHES. Długa nazwa w chuj. Kanapka spoko. Wiele słyszałem o tej tradycyjnej regionalnej kanapce z Filadelfii. Klasyczną kanapkę najbardziej sobie wziąłem, bo chciałem zobaczyć mniej więcej o co tyle zachodu. Kawałki wołowiny cienko pokrojone, w takim sosie serowo-cebulowo-paprykowym chyba. Dobra rzecz, ale nie wybitna. Spoko, można spróbować. Zwłaszcza jakichś wariacji, albo klasycznej kanapki w jakiejś dobrej miejscówce w FILADELFII. Ta kanapka z ELEKTROWNI POWIŚLE dupy nie urwała, a stosunek cena-jakość jednak na "nie" jak dla mnie. Tamten czwartkowy wieczór uratowały piwa nad Wisełką. POZDROO!
PHILLY'S FINEST: ORIGINIAL AMERICAN CHEESESTEAK SANDWICHES
OCENA:
ERDŻEJ: 7.01/10