NAJPIĘKNIEJSZE ŚNIADANIE NA KACA
Jesteśmy po grubej bibce u nas. NIEDZIELA WYBORCZA. Godzina 17:20, a ze mnie wciąż alko nie schodzi. Nasz stan niewątpliwie poprawiło wykurwiste śniadanie w ukochanym BARZE GDAŃSKIM! Ale od początku... Chłopy do mnie przyjechały. MOi serdeczni koledzy Kari i Pipi Musiał (znany malarz, artysta malujący obrazy penisem). Potem przyszły jeszcze Monia i Ola. Pojawiła się też późnym wieczorem moja siostra lambadziara i jak to ona ma w zwyczaju zachlała ryja. Przynajmniej z nikim się nie puściła. Niestety zaproszenie odrzucili nasi serdeczni przyjaciele i współzałożyciele strony- Asix i Martinez. Gości ugościliśmy smalczykiem, chlebkiem i ogórasami. Wszystko dla Piotra MUsiała, bo ma dietę ketogeniczną i chłop je dziennie 4 kostki smalcu. Była też wódka ALASKA, bo wkręciliśmy Karola, że nie ma się po niej kaca. Pipi Musiał złamał ciszę wyborczą kupując sobie w Auchanie kabanosy marki DUDA. O dziwo nie trzeba było moich gości namawiać do walenia gorzały. Najebaliśmy się. Wchodziłem na gzyms, a Karol przeszedł po gzymsie z salonu do pokoju Pepe. Mając dwa promile. Śmiesznie i nierozsądnie. Założyłem instagrama kurwa na bani. Potem Julka rzygała. Poszliśmy nad Wisłę po północy. Bez Julki, bo spała najebana. Ale potem przyszła. Jak już doszliśmy nad Wisłę, to zająłem się głównie rozmową z bezdomnymi. Jeden machał coś nożem, ale ogólnie byli w porządku. Olka się obraziła, bo miała mokre włosy (WTF???). A Pipi Musiał spał najebany głównie nad tą Wisłą. Wrócilismy koło 5. Zamówiliśmy jakąś pizzę. Chyba była słaba, ale za dużo o niej nie powiem, bo dopiero rano się dowiedziałem, że jadłem pizzę. Wstaliśmy. Julka od rana podniecała się, że zdjęcie nad Wisłą robił nam brat Urszuli Dębskiej. I teraz kluczowe pytanie. KTO TO KURWA JEST URSZULA DĘBSKA?! W każdym razie ten chłop zrobił nam ładne zdjęcie i ładnie śpiewał ze swoją ekipą piosenkę Wodeckiego. Chyba był naćpany, ale był przemiły... Rano wypiłem piwo, a Pepe Woźniak walnął z rozpędu pół litra na kacu. Jaja. Potem śniadanko w najlepszej miejscówie EVER. BAR GDAŃSKI. Najlepiej na świecie. Byliśmy JA, Pepe, moja siostra lambadziara, Karol i Pipi Musiał. Zajebaliśmy zestawy warszawskie, czyli smażona kiełbaska, jajeczko sadzone i jakieś tam pomidorki, ogórki. NAwet buła była, ale dałem bezdomnemu. Co ja mam z tymi bezdomnymi? Tylko Pepe się wyłamał i zakurwił jajeczniczkę. No kurwa, zajebiozka żarcie. Jak wszystko w naszym ukochanym barze. Miernik Karol jedynie coś tam pierdolił i dał niską notę. Ale to osoba bez znaczenia. Ich noty będą podane jako ciekawostki. Chłopy pojechały już. Pepe mi tutaj chrapie, a Monia pisze czy nad Wisłę idę. Jak ja kurwa bez sił, nera mnie szarpie i jestem trupem ogólnie. Ale chyba pójdę. Podsumowując, zajebiste śniadanko. Na kaca kozaczysko absolutne. Sycące, tanie, tłuściutkie. No wykurwioza! Szkoda tylko, że Asix i Martinez nie byli. Ale i tak wspólnie musimy wkrótce ocenić BAR GDAŃSKi, gdyż miejscówka to wybitna, kultowa i kluczowa w naszym żałosnym życiu. POZDROOO!
OCENY:
BAR GDAŃSKI (ŚNIADANIA)
JULCZAS: 9/10 (Julka daje minus jeden punkt, bo kiedyś wzięła na wynos zupę pomidorową z BARU GDAŃSKIEGO i jak wróćiła na chatę to odkryła, że jej wyparowała zupa. Przez to musiała jeść na kolację same kluski XDDDDDDDDDDDD)
PEPE WOŹNIAK: 8.4/10
ERDŻEJ: 8.1/10
ŚREDNIA: 8.5/10
OCENY OSÓB BEZ ZNACZENIA:
Karol: 3/10 (szkoda strzępić ryja)
Pipi Musiał: 10/10 (chyba był jeszcze najebany jak jadł i oceniał)