SZAMA Z DOWOZU (edycja 4). Urodzinowa edycja...
Tak, owszem. Poniedziałek, 27 lipca 2020r. był dniem moich 26 urodzin. Świętowanie było zdecydowanie kilkudniowe, więc i sił było coraz mniej. Długie to były obchody moich urodzin. W piątek gość prosił mnie i Martineza żebyśmy mu przypierdolili w ryj, bo inaczej koledzy po niego nie przyjadą. O dziwo wykazaliśmy się dojrzałością i nie zbiliśmy chuja. W niedzielę wypiliśmy sporo whisky w żoliborskiej posiadłości państwa Klimków. No a poniedziałek? Na Andersa 35 wpadli Asix i Martinez, podarowali mi oni DŻONEGO ŁOKERA o pojemności 1 litra. Cudowny prezent, cudowni ludzie. No i siedliśmy, był pomysł z ELEKTROWNIĄ POWIŚLE, ale nikt za bardzo nie miał na to siły. Najważniejsze, że mieliśmy siłę pić. Potem przez godzinę wybieraliśmy szamę na dowóz. W końcu padło na kuchnię libańską i knajpę ASADO MEZZE & GRILL. Wszyscy zamówiliśmy sobie wrapy. Ja, Asix i Martinez zamówiliśmy KAFTA WRAPY. Kotleciki wołowe z grilla, świeże warzywka i sos sezamowy. Ja do tego wziąłem sosik ostry, Asix średnio ostry, a Martinez łagodny. Pepe Woźniak coś tam innego wziął, jak to on. Wziął wrapa o naziwe KRZISZTOF WRAP. Tak naprawdę inaczej się jakoś ten wrap nazywał, ale podobnie. W każdym razie smakowało Pepemu też. Bo wszystkim nam smakowało. Mięsko smaczniutkie, ciasto fajne, mój sosik super. Nie za ostry, nie za słaby. Perfekcyjnie komponował się z tymi bardzo smacznymi kotlecikami. Wysoka ocena. Postawiłbym go na równi z kebsem na rogu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, którego jadłem ostatnio po chlaniu na pawixach. Muszę tam zabrać nota bene ekipę OBŻARCIUCHÓW. No, ale wracając do libańskiego żarełka... Martinez nie czepiał się nawet, a to znaczy, że było dobre. Jak twierdzi, jeszcze lepsze byłoby z sosem ostrym pewnie. No, ale niech on oszczędza tą brzuszynę swoją. Asix stwierdził, że "niby nic szczególnego, a jednak całkiem smaczne". W zasadzie w punkt słowa tej blondwłosej istoty pozaziemskiej. No, także tego... Potem goście pojechali, ja i Pepe Dziobak coś tam jeszcze machnęliśmy. No najebałem się jak krowa. Nie wiem czy krowy się najebują (???). No, ale wstałem tak najebany jak dawno nie byłem. Spóźniłem się 6 minut na briefa do roboty, na pokazywanie mieszkania też jeszcze na leciutkiej bańce pojechałem. Wytrzeźwiałem w pełni dopiero jak poszedłem na wieczorną, romantyczną randkę. Wziąłem się w garść i wytrzeźwiałem żeby nie mieć flaka w spodniach. Nie no, flaka mam po narkotykach. A ja nie biorę narkotyków. No, ale żarcie libańskie było dobre. Ponoć knajpka sama przyjemna, można by się tam kiedyś wybrać i zrecenzować raz jeszcze. CIEPŁE I SŁONECZNE POZDROWIENIA!!!
OCENY:
ASIX: 7,76/10
PEPE WOŹNIAK: 8,01/10
MARTINEZ: 7,46/10
ERDŻEJ: 7,93/10
ŚREDNIA: 7,79/10