SZAMA Z DOWOZU (edycja 5)
7 sierpnia. Dzień przed wyjazdem do Sopotu. Coś tam lekko wypiliśmy, coś tam wypaliliśmy. Ale głównie to żarełkooo na wynos! Piątek, wyjątkowo delikatnie, bo o 5 rano wyjazd do Sopotu był grany. Upał, skwar, pachy się spociły. Głównie Julce. Asia przyszła z MArcinem i uznaliśmy, że coś zamawiamy do wpierdalania. I każdy co innego tak naprawdę. Pierwszy z szeregu wyłonił się Martinez Klimek, znany również jako Klemens Murańka. Zamówił se żeberka w sosie barbecue z BIERHALLE. Od razu mu przyszło prawie. Potem przyszło Asixowi z PA TA THAI z ul. Rydygiera. Pat thai z kurczaczkiem. Smaczny, Asi smakowało i mnie również. Bo jak się spaliłem to jej zeżorłem to co zostało. Ja i Julka zamówiliśmy z SEN VIET. Julka jadł kurczaka teriyaki, a ja wołowinę w sosie tamaryndowym. Czyli takim słodko-kwaśym. Będąc precyzyjnym to nie była wołowina w sosie, tylko sos w wołowinie. Wszystko tam pływało. Ale było bardzo spoko, to żaden minus czy coś. Pepe Woźniak zamówił se kalmary i krewetki z RESTAURACJI SAJGONKI. Dziwna nazwa, ale żarcie dobre, tak twierdzi Pepe i ja. Bo też mu wyjadłem trochę. Oto podsumowanie:
BIERHALLE
OCENA:
MARTINEZ: 8.4/10
PA TA THAI
OCENA:
ASIX: 8.6/10
SEN VIET
OCENY:
JULCZAS: 6.9/10 (ta to tylko o tym 69)
ERDŻEJ: 7.9/10
ŚREDNIA: 7.4/10
BAR RESTAURACJA SAJGONKA
OCENA:
PEPE WOŹNIAK: 7.9/10