SZAMA Z DOWOZU (edycja 2)
Witam. PIĄTEK/ WEEKEND. Pijemy wciąż wódkę. To wciąż się toczy... Przyszli Klimki do nas. Bo mecz Korona grała z Górnikiem Zabrze. No i PIĄTEK. Asia se kupiła 200 ml JIM BEAM. Dobre whisky. Ja z Pepe 0,7l wódki nowej marki ALASKA. Julka 0,5l wina marki FRESCO. Suka. Najpierw po piwku, despie. Piotr marki BELFAST. Znaczy PEPE WOŹNIAK. Potem przyszli MArtinez i Asix. Mecz zaczęliśmy oglądać. Ja i PEPE przepijaliśmy wódkę marki ALASKA mydłem o smaku konwalii. Zmyślam. Ja przepijałem ICE TEA zielonym. Potem zamówiliśmy burgery. Julka marzyła w tym czasie o seksie z Majkiem, który jest znanym polsko-szkockim bokserem. Szkoda słów. Przegrywaliśmy 1-0 z pedałami z Zabrza. Przyszły Burgery. Burgery przyszły z knajpy RICO na al. JANA PAWŁA. Ja burger CHORIZO, Asix burger RICO, MArtinez burger BLUE. Wszystkim nam wybitnie smakowało. Wielkim atutem było dla nas wszystkich, że burgery były poręczne. Nie rozwalały się, ser się nie wylewał, dodatki się nie wypierdalały. Dało się burgera zmieścić w mordzie. Były zręczne do jedzenia. UWIELBIAMY TAKIE BURGERY PORĘCZNE! Martinez aż był lekko zafascynowany tymi burgerami. Asix zresztą się lekko ślinił. Ja dostałem delikatnego seksualnego orgazmu. PYSZNE!! Należy zaznaczyć, że jestem w tej chwili najebany jak to piszę. Oglądaliśmy KORONĘ KIELCE. Przejebaliśmy frajersko 3-2 z ZABRZEM. W ostatniej kurwa akcji. A gola zajebał nasz sąsiad z piętra z Kielc. Grek Zorba o nazwisku Pizdopouolos. Czy jak mu tam. CWEL. JA PIERDOOLE. MArtinez aż się wkurwił i zajebał ręką w powietrze. Ja zrzuciłem pudełko po burgerach na podłogę. BYŁY NERWY!!! OJ, działo się! Potem była dyskusja o polityce. O tym kto na prezydenta. Trwało to około 1,5h. Martinez jest za MArcinem Prokopem, bądź Hołownią Szymkiem. Pepe za Trzaskalskim. Trzaskowskim znaczy. Ja za ZÓŁTKIEM STAŚKIEM. Potem fajnie wszystko. Pijemy dodatkową dolewkę, 0,5l wódki marki żubrówka. Ja, Pepe i moja siostra lambadziara. Będziemy rzigoć! Za tydzień melanż, bo chłopoki ode mnie przyjeżdżoją!! JUŻ RANO. NIKT NIE RZYGAŁ!!! DUŻY SUKCES! CO PRAWDA NA KONIEC USNĄŁEM PRZY PUSZCZANIU MUZY JAKO DISC JOCKEY. ALE CHUJ TAM... Zaraz idziemy do Arkadii. Kupimy paletki i piłeczkę do ping ponga. Będziemy nakurwiać w pingla z Pepe i MArtinezem obok naszego boku, na plenerowym stole. POZDROOO!
RICO (al. Jana Pawła II 61C/204)
OCENY:
ASIX: 8.5/10
MARTINEZ: 8.5/10
ERDŻEJ: 8.8/10
ŚREDNIA: 8.6/10
Dodaj komentarz